Impotencja psychiczna

Nick, ochroniarz, nie chciał rozwodu, ale żona odeszła z jego najlepszym przyjacielem i zabrała ze sobą czwórkę dzieci. Po jej odejściu Nick wpadł w jeszcze głębszą depresję, a jego sprawność seksualna spadła do zera. Przez rok regu­larnie odwiedzał psychiatrę, co polepszyło jego samopoczucie psychiczne, ale kłopoty z erekcją pozostały. Nick znalazł nową przyjaciółkę i widywał się z nią przez rok. Wyjechał z nią nawet na wspaniały urlop na Hawaje. Odeszła jednak od niego, ponieważ miał problemy ze wzwo-dem.
Kiedy Nick trafił do mnie, w wieku pięćdziesięciu lat, był trzy lata po rozwodzie i nie miał już dziewczyny. Co tydzień odwiedzał salon masażu, gdzie poddawał się seksowi oralne­mu, doprowadzało go to wprawdzie do orgazmu, ale nie do erekcji. Cały czas cierpiał na depresję i lęki przed niesprawdzeniem się. Ponieważ jednak Nick budził się często ze wzwiedzionym członkiem, udało mi siego przekonać, że jego narządy nadal  żadne przeszkody fizyczne nie istnieją. Depresja psychiczna może mieć bardzo zły wpływ na męskie libido i energię. Niezdolność osiągnie wzwodu prowadzi do jeszcze głębszej depresji. Koło się wówczas zamyka.

Stres
Przypadek pewnego pacjenta, pracownika biura podróży, był bardzo typowy. Rozmyślał on właśnie nad rozwodem, za­chęcany do tego przez przyjaciółkę, która z entuzjazmem wysłuchiwała jego opowieści o wspólnych egzotycznych pod­różach. Kobieta ta była od niego o wiele młodsza. On w wie­ku czterdziestu czterech lat chciał wywrzeć na swojej kochan­ce wrażenie sprawnością w łóżku. Rychło się jednak zorien­tował, że nie jest już takim ogierem, jak niegdyś. Mężczyzna ów wyolbrzymiał swoje sukcesy erotyczne z młodości. Starał się sprostać swym marzeniom. Rzeczywis­tość jednak okazała się po prostu szara. Pacjent ten zapom­niał, że w pewnym sensie to mózg jest najważniejszym narzą­dem płciowym.

Lęk przed sprawdzeniem się

Znany prawnik, którego żona była alkoholiczką, zaprze­stał małżeńskich stosunków seksualnych. Powodem była choroba żony. Wolał on wybierać się ze swoją przyjaciółką na daczę. Ale wbrew oczekiwaniom spokój, kominek, muzyka i wiatr szumiący w drzewach nie wywierały na niego pozy­tywnego wpływu - nie mógł osiągnąć wzwodu. W tym samym domku, w tej samej romantycznej atmosferze, próbował sprawdzić się z innymi kobietami. Efekt był ten sam. Nie znajdując żadnej fizycznej przyczyny, zasugerowa­łem mu, żeby udał się do poradni rodzinnej; rada terapeuty brzmiała:, Wracaj do żony", co też uczynił. Jego żona przesz­ła terapię w poradni alkoholowej. Ich małżeństwo jest znowu na dobrej drodze.